niedziela, 26 marca 2017

Tu kiedyś mieszkali moi dziadkowie

    Kilka dni temu przy okazji wiosennych porządków na cmentarzu w Otwocku, gdzie pochowani są moi dziadkowie, postanowiłam zobaczyć dom, w którym kiedyś mieszkali. Był to stosunkowo nieduży budynek drewniany w stylu Świdermajer. W czasach mojego dzieciństwa budynek miał adres Wiosenna 19, później nazwę ulicy zmieniono na Marusarzówny, numer też jest zupełnie inny 35. Ta zmiana adresu nastąpiła już bardzo dawno, do moich dziadków pisałam listy też na ten drugi. Sama uliczka nic się nie zmieniła, tak samo jak w moich wspomnieniach jest to czarna, ubita droga, pełna dziur i kałuż. Budynek w mojej pamięci zapisał się jak większość tego typu domów w kolorze jasno brązowym, nazywanym jako jasny orzech. Kilka lat temu ktoś chyba chciał uświetnić budowlę i ją przemalował, obecnie wygląda fatalnie, dom jest biały z elementami brązu, w dodatku farba odłazi, brakuje też wielu elementów, np schodków od werandy, okiennice opuszczone... Zresztą cała działka robi przygnębiające wrażenie. Kiedyś teren był o wiele większy, zapewne część działki została sprzedana i stoi tam drugi, inny w charakterze dom. Dawniej cała posesja była zalesiona sosnami, obecnie zieje pustką. Z dawnych czasów przetrwały jedynie bzy. Pewnie latem, jak wszystko się zazieleni, wrażenia będą o wiele lepsze.


\

Werandy po lewej stronie, ta na parterze należała do państwa Chruścielów, a ta na piętrze do pani Czesi, natomiast ta z prawej strony na parterze należała do moich dziadków.



 Tutaj widać werandę, na parterze brakuje schodków, ale to właśnie tutaj beztrosko się bawiłam, nawet w deszczowe dni.



 Tutaj widać werandę i kuchenne okno dziadków, a także drzwi wejściowe i kuchenne okno państwa Chruścielów.



 Na powyższym zdjęciu widać wejście do domu. Na parterze po lewej stronie mieszkali moi dziadkowie, a po prawej państwo Chruścielowie. a na piętrze rodzina, której nazwiska nie pamiętam oraz pani Czesia, która była krawcową.





    Po przeciwnej stronie uliczki jest przepięknie zadbany i ze trzy razy większy Świdermajer. Ten w mojej pamięci zapisał się jako ten bardziej zaniedbany, ale teraz ma lepszego gospodarza. I nawet kolor taki bardziej bliski sercu...Dawniej nie było płotów, ani bramy i sosen więcej, ale i tak mi się podoba.



sobota, 11 marca 2017

Papierzyska z ZUS u

    Za namową koleżanek postanowiłam wysłać pisma do ZUS u z prośbą o świadectwa pracy moich przodków. Na razie wysłałam dwa, jedno w sprawie dokumentów mojego ojca i drugie w sprawie dziadków macierzystych.  Jestem pod ogromnym wrażeniem życzliwości osób pracujących w owej instytucji, a przeważnie mamy inne zdanie o pracownikach tej firmy. Po kilku dniach od wysłania listów do dwóch różnych inspektoratów, zadzwoniły do mnie miłe panie. Od jednej się dowiedziałam, że zaraz zrobi kserokopie wszystkich świadectw pracy mojego taty i wyśle pocztą, Co uczyniła, i przesyłka do mnie dotarła, za co bardzo dziękuję. Druga pani poinformowała mnie, że moja babcia macierzysta nie pobierała emerytury (co mnie nieco zdziwiło, ale po przeprowadzeniu wywiadu rodzinnego okazało się prawdą). Natomiast teczka dziadka jest przesłana do archiwum i trzeba będzie trochę poczekać, i że jak już będzie na miejscu (ta teczka), to pani do mnie zadzwoni. Mniej więcej tydzień później pani zadzwoniła i poinformowała mnie o zawartości teczki. Pani była bardzo zmartwiona, że nie ma tam żadnego dokumentu ze zdjęciem, że jest jakaś legitymacja tymczasowa, ale bez fotografii. Dowiedziałam się, że są tam świadectwa pracy i zaświadczenia o zatrudnieniu mojego dziadka. Przez telefon pani wymieniała instytucje, stanowiska i okresy zatrudnienia. Niezwykle interesująca okazał się informacja iż to wszystko zostanie mi przesłane pocztą w oryginale. Łatwo się domyślić, że czekam z niecierpliwością.
    Pojawia się pytanie po co mi to. Odpowiedź jest prosta: Mając świadectwa pracy moich przodków mogę prześledzić ich życie, w jakich instytucjach pracowali, na jakich stanowiskach. Co nie zawsze jest takie oczywiste i wiadome. O ile, gdzie pracowali rodzice najczęściej wiemy, to już miejsca pracy naszych dziadków mogą okazać się nie lada wyzwaniem. Szczególnie jeśli często się przeprowadzali. Z teczki mojego taty dowiedziałam, się że pracował w instytucji, o której nie miałam pojęcia (było to na kilka lat przed ślubem moich rodziców). Ciekawe mogą okazać się zarobki. Pensja podstawowa to jedno, a drugie to wszelkiego rodzaju dodatki. Nie podam tu ani firmy, ani stanowiska, ani okresu jakiego to dotyczy, ale było to przeszło 30 lat temu.
pensja podstawowa - 5900
dodatek za stopień  - 2300
dodatek operacyjny- 2870
dodatek 20% za wysługę lat
dodatek śniadaniowy - 52.50 dziennie
Jak dokładnie podsumujemy, to okaże się, że wszystkie dodatki przewyższą podstawę.




Obecnie czekam na obiecaną przesyłkę z dziadka papierzyskami. Postanowiłam również  napisać następne prośby do ZUS o kolejnych członków rodziny: mamę i teściów.